7 maja 2013

Stop? O warunkach pracy w manufakturach odzieżowych i przyszłości przemysłu odzieżowego.

Nie było mnie tu prawie miesiąc. Szybko minęło. Nie wiem czy odczułam szczególny niedobór pisania. W sumie w międzyczasie udało mi się opublikować coś na Confashion i powstawał artykuł do najnowszego Slow.

Nie chcę, by ten blog umierał. W końcu jego prowadzenie to moja mini-pasja. Jednak czasem staram się ograniczać czas spędzany przed komputerem, przy telefonie, a zastępować go cennymi minutami z książką czy na spacerze. Dzisiaj przeczytałam, że nastolatkowie nie są w stanie wytrzymać 15 minut nie robiąc wielu rzeczy w jednym momencie (multitasking!). Takie dane mnie przerażają. Co więcej, na mojej skrzynce znalazł się e-mail od koleżanki studiującej kulturoznawstwo z ankietą o moich preferencjach dotyczących najnowszych technologii. Wczoraj na zajęciach rozmawialiśmy o najnowszym wynalazku Google i ich okularach, które w stanie są inwigilować świat. Zatem widzicie, że pojawiły się powody, żeby nie tyle zaprzestać, co chociaż na chwilę wyhamować z ilością godzin spędzaną w wirtualnym świecie.

Dziś chcę poruszyć temat "dokąd zmierza świat?", a właściwie "dokąd zmierza tak dochodowy przemysł mody". Inspiracją do tych rozmyślan stała się tragedia w Bangladeszu, gdzie zawaliła się fabryka odzieżowa i przez co zginęło prawie 600 osób. Mi przeszły ciarki.

Ostatnio miała również miejsce premiera książki "Etyka w modzie, czyli CSR w przemyśle odzieżowym" autorstwa Magdaleny Płonki. Coś ma się na rzeczy. Płonka pisze, że: 
  • 1-6% światowego zużycia słodkiej wody przypada na produkcję bawełny
  • 40-50 tys. ton farby przemysł tekstylny wypuszcza do wody rocznie
  • potrzeba 125 skalpów gronostajów do uszycia jednego futra
  • 8 tyś. litrów wody potrzebne jest do wyprodukowania pary skórzanych butów.
Jednak, uważam, że nie należy skupiać się tylko na, ostatnio tak popularnej, społecznej odpowiedzialności biznesu, bo coraz większa liczba firm prowadzi taką politykę. Przeanalizujmy chociażby przypadek szwedzkiego H&M'u. Oni od lat, proponując "The Swedish Model of Business" próbują łączyć elementy socjalizmu (w tym ochronę środowiska) i kapitalizmu (generować zyski). Oba cele spełniają, tworząc między innymi kolekcję "Conscious" (1. miejsce w wykorzystywaniu organicznej bawełny), a także dofinansowują UNICEF oraz są bardzo dochodowi prowadząc 2800 sklepów na 49 rynkach i zatrudniając 104,000 pracowników.

Uwagę powinno zwracać się również na to, co dzieje się w fabrykach, bo tragedia, która wydarzyła się w Bangladeszu to nie pierwsza tego rodzaju, ani nie ostatnia. Odkąd popularny stał się sourcing (kompleksowa strategia przedsiębiorstwa definiująca, w jaki sposób i przez kogo obsługiwane będą poszczególne procesy biznesowe, bądź obszary funkcjonalne firmy) i offshoring (przeniesienie wybranych procesów biznesowych przedsiębiorstw poza granicę kraju przy zachowaniu tej samej grupy klientów, którego celem jest obniżenie kosztów), narastają nowe problemy. Owszem, kupujemy ubrania o niższych cenach, firmy więcej zarabiają, dzięki taniej sile roboczej, ale łamane są prawa człowieka. W USA dziś importuje się 95% odzieży, a w latach 60. importowało się niewiele ponad 5%. Wśród aktualnie największych eksporterów w przemyśle tekstylnym wymienia się Chiny, Bangladesz, Indie, Wietnam, Kambodżę, Pakistan oraz Egipt. Kraje takie jak Indonezja, Japonia, Korea Południowa, Malezja, Filipiny czy Sri Lanka zmniejszają dominację. W przeszłości, przed wygaśnięciem MFA (The Multi Fiber Agreement) w 2004 roku, królowały takie rynki jak Kanada Meksyk, CAFTA, UE, Tunezja, Maroko czy Tajlandia.

Niedawno ruszyły negocjacje skupiające się na stworzeniu strefy wolnego handlu pomiędzy USA a Unią Europejską. Gdyby doszło do porozumienia byłby to największy tego rodzaju rynek na świecie.
 


Wracając do tych praw człowieka... Firmy przenosząc się między innymi do Azji przyczyniają się do spadku cen produktów, co jest bardzo korzystne dla konsumentów, a co się z tym również wiąże osiagają większe dochody, bo zaoszczędzają na kosztach budując manufaktury poza krajem. Tracą na tym rynki lokalne (na przykład ten w USA, gdzie już prawie nie ma manufaktur odzieżowych). Niestety takie nieszczęścia jak te w Bangladeszu, zmuszają nas do refleksji nad stanem tego przemysłu. W tamtejszych fabrykach nie spełnia się podstawowych wymogów, ale nie chodzi już o same warunki sanitarne, ale pracującym tam ludziom nie zapewnia się minimalnych stawek wynagrodzenia (które mają zapewnić byt pracownikowi i jego rodzinie), do pracy zmusza się małe dzieci, nie normuje się godzin pracy, dyskryminuje się ich. Z badań wynika, że coraz więcej osób jest w stanie kupić droższe ubrania, gdy tylko zostaną wyprodukowane w sposób humanitarny. Jeżeli nadal nie wierzycie jak wygląda praca w takich fabrykach, polecam obejrzeć film "Chiny w kolorze blue".
 
Dlatego uważam, że świat powinien się zastanowić jak rozwija handel międzynarodowy, ze szczególnym skupieniem na przemyśle odzieżowym. Przyszedł na to dobry czas - masakra w Bangladeszu i wybory nowego dyrektora generalnego Światowej Organizacji Handlu.

To dokąd zmierza moda (i jej produkcja)?


Zdjęcie to kadr z filmu "Chiny w kolorze Blue".

 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...