30 września 2011

Moje miejsce na Ziemi.


6,9 miliarda ludzi poszukuje, poszukiwało czy też będzie poszukiwać swojego miejsca na Ziemi pośród 148 940 000 km² lądu. W międzyczasie niektórzy stwierdzą, że “cztery korzenie wszystkich rzeczy to: ogień, powietrze, niebo i ziemia” i zaprzestaną tułaczki po odnalezienie swojego kąta. Jeszcze inni od razu poczują tę błogość, szybszy puls związany z przebywaniem w miejscu, które się kocha. Część dojdzie do wniosku, że “czują się cudzoziemcami na ziemi i w niebie”, a takich jak ja będzie bujać po wszelakich zakamarkach tego świata, nie przywiązując wagi do kierunków, aż uświadomią sobie, że “szczęście człowieka na ziemi zaczyna się dlań wtedy, gdy zapominając o sobie zacznie żyć dla bliźnich". A niewątpliwie szczęście to uczucie, które odzwierciedla stan,  gdy wiem, że jestem u siebie. Jednak zanim dotarłam do tego momentu czekała mnie długa droga, podróż po pięknych miejscach, która zapisała wiele wspomnień.

Rowy 

Jeszcze kilka lat temu temu miejscu przyznałabym zaszczytny tytuł ukochanego kąta na całym globie. 


ul. Wiejska

Później przyszły czasy adorowania boiska na Wiejskiej, które pozwoliły zrozumieć, że "Wypadek to dziwna rzecz. Nigdy go nie ma, dopóki się nie wydarzy".


Wigry

Następna droga, którą obrałam miała być asem w kieszeniu, a okazała się... dziewiątką.


Brzezie

A wszystko po to, by nauczyć się cierpliwości i czekać na swoją kolej, jednocześnie patrząc w przyszłość, która ma okazać się jasna i radosna.


Nowy Jork

W końcu obrałam kierunek pod tytułem: "Idę za swoją pasją" i wylądowałam po drugiej stronie oceanu. Wielkie Jabłko to istny międzynarodowy tygiel, który pokazał, że człowiek może czuć się samotnym wśród ludzi. Wcześniej myślałam, że mogę żyć wszędzie. W efekcie przeżyłam wiele nieprzespanych nocy i odczytałam kilkanaście listów, które na chwilę wstrzymały oddech, by pomóc zaczerpnąć powietrza ze zdwojoną siłą. To miejsce zreperowało wszystkie uszczerbki charakteru, okazało się być lustrem duszy, nakazało wierzyć i nagromadziło siłę, by...


Moje miejsce na Ziemi

...wrócić do centrum Polski, dawać cząstkę siebie dla innych, być zmianą, którą samemu chce się widzieć w świecie.
 I codziennie dostrzegać uśmiech, i błysk w oku ludzi, których się kocha.


Niezależnie czy jest się mieszkańcem niewielkiej miejscowości, czy kosmopolitycznym typem wyznającym zasadę: "Jestem obywatelem świata", prędzej czy później natrafi się na miejsce, gdzie doświadczymy swobody, uronimy łzę szczęścia i ogarnie nas spełnienie. Nie uciekajmy od tego, pozwólmy ponieść się emocjom, tak jak ja, gdy słyszę: "Witamy na lotnisku w Warszawie" i oznaczmy sercem swoje terytorium. 

Takie właśnie jest moje miejsce na Ziemi.




28 września 2011

Fashion Law

"Produkt luksusowy" postrzegany jako coś nadzwyczajnego, wysokiej jakości, generalnie ujmując - pożądane dobro materialne. Moda, szczególnie ta haute couture to wysoka sztuka o równie wysokiej cenie. 

Prestiż we współczesnym świecie przybiera już nieco inny obraz niż ten tuzin lat temu. Nie liczą się wielkie logo "D&G" na przodzie koszulki, a dyskretna kratka Burberry na podszewce płaszcza tej marki. Jednak to kosztuje, a nie każdy może pozwolić sobie na zakup owych towarów luksusowych, chociaż chce je posiadać.

Dlatego też głośno o podróbkach, ale może nie tyle tandetnych imitacji toreb Louis Vuitton na chińskich targach, a ściąganiu z innych projektantów. Wszyscy kupujemy coś, co tylko przypomina oryginał produktu - wszystkie rzeczy z sieciówek typu Zara czy H&M są produkowane na wzór czegoś, co  zrodziło się w głowie jednego z wielkich designerów. Pytanie tylko, gdzie jest ta cienka granica pomiędzy inspiracją a ściągnięciem koncepcji kogoś innego? Niewątpliwie to grzązki temat, gdzie każdy znajdzie argument potwierdzający jego rację. Warto wspomnieć chociażby o sporze Christiana Louboutina i YSL w kwestii "czy-tylko-Louboutin-może-używać-czerwonych-podeszw-w-butach-swojego-projektu?". Sprawa trafiła do sądu, a Louboutin ją przegrał. Chociaż moim zdaniem i tak czerwone podeszwy zawsze kojarzone będą Christianem L.

To jeden z problemów, gdzie moda zakrawa o prawo i ta wąska dziedzina to kolejne z moich zainteresowań... 

Spójrzcie tylko na słynne balerinki myszki... Oryginał Marca Jacobsa i produkt innej firmy.

zdjęcie z: http://www.ioffer.com/w/1091639
http://www.sklep.hegos.eu/images/products/1451/700_1451.jpg



"Prawo modowe" to wąska działka, o której na pewno jeszcze nie raz usłyszymy! A to jakie rzeczy nosimy to tylko i wyłącznie nasz wybór. Jest wiele sposobów, by wyglądać stylowo... i tu przypomina mi się cytat: "It's not the content, it's the style and I'm content with my style".

P.S. Jak podoba Wam się mój nowy layout? Sama robiłam!:)

26 września 2011

Modowe A, B, C.

Ach, pisanie bloga jest tak relaksujące. Cieszę się, że dziś w całym natłoku zajęć udało mi się przysiąść do komputera, wystukać adres internetowy mojej "Dzierganej Republiki", wpaść na pomysł mini-notki i naskrobać te kilka zdań.

Pociągnę temat książkowy... Otóż, ostatnią pozycją godną uwagi, którą wypatrzyłam jest "The Little Dictionary of Fashion" - miniaturowy elementarz każdego fashionisty. W Polsce niestety niedostępny, ale myślę, że możecie wyszperać egzemplarze w europejskich (najczęściej pewnie brytyjskich) księgarniach, a nawet i antykwariatach. A tak nawiasem mówiąc czy wiecie, że Christian Dior (autor wyżej wspomnianej książeczki) zmarł z powodu zadławienia się ością?

Uciekam już, a Wy ustawcie sobie ten modowy słowniczek na półce, tylko nie zastępujcie nim miejsca słownika poprawnej polszczyzny - ten też jest potrzebny!




20 września 2011

20.09, 22:56

Dwudziesty września 2011 roku zapowiadał się być jednym ze zwyczajnych jesiennych dni. Od rana padało, pogoda nie zachęcała do wytykania nosa za drzwi. Jednak miałam przed sobą sześć godzin z zajęć - z historii sztuki oraz z reklamy i komunikacji. Jakoś przetrwałam naukowy maraton i pod koniec dnia nawet dowiedziałam się dlaczego.

O 17, za namową mamy, która doczytała się w kalendarium wydarzeń na mojej uczelni, że w księgarni na campusie odbywa się spotkanie z pewną pisarką, wyruszyłam na wykład z Justine Picardie. Na pewno nie był to typowy wykład, raczej podróż przez życie Coco Chanel. Picardie ma na swoim koncie pracę w brytyjskim Vogue'u, pisuje felietony do The Sunday Times czy Harper's Bazaar, była także redaktorem naczelnym Observer, a występowała w roli autorki biografii wyżej wspomnianej projektantki-legendy. Urzekła mnie ogromna skromność Brytyjki i jej nieoceniona umiejętność odtwarzania chwil, jakie przeżyła Chanel. W końcu nie tysiącom udaje się wyciągnąć tak niebywałe informacje od siostrzenicy Coco. Od Picardie bije dobroć i prawda. Zresztą możecie się przekonać, zabierając się za lekturę jej książki.  Mi udało się to zrobić podczas rozmowy z pisarką, tak przemogłam się, stałam przy niej i zadawałam pytania.

Szczęściara ze mnie dziś :)



Justine Picardie



I mam dedykację!


18 września 2011

NYFW Spring 2012 Highlights

Czy wiecie, że Nowojorski Tydzień Mody był tym pierwszym na calutkim świecie? Zainaugurowany już w 1943 roku (tak, podczas wojny) wciąż bawi i zachwyca setki tysięcy wielbicieli sztuki ubioru. Obojętnie czy ma miejsce w Bryant Park czy Lincoln Center, czy jeszcze innych magazynach porozrzucanych po całym Manhattanie.


A oto moje typy na Wiosnę'12. Ostrzegam... będzie amerykańsko!



J.CREW


Odkąd Millard "Mickey" Drexler odszedł z GAP-a i przejął J.Crew, nijaka marka została odmieniona nie do poznania. Świeżość, soczystość to hasła, które pozwalają odnosić J.Crew takie sukcesy. Jestem zakochana w ich kolekcjach, często wpadam do ich sklepu - ceny wcale nie powalają na kolana, a naprawdę jest z czego wybierać. Kiedy pracowałam w showroomie MNZ promowaliśmy markę Edith A. Miller z bawełnianymi koszulkami i dzianinowymi sukienkami... i co... J.Crew teraz ma ich kolekcję w sklepach! Brawo Mickey, brawo J.Crew!


DKNY



Amerykańska klasyka... Nieco mniej koloro niż u wyżej wspomnianej J.Crew, ale nadal jest na co popatrzeć... nie przypomina Wam trochę mody kilka dekad wstecz? Może trochę w stylu Jackie O.?

ALICE + OLIVIA



Młode pretendentki do modowego Oskara. A czemu? Na to pytanie powinniście być w stanie odpowiedzieć po obejrzeniu filmiku. I ta piosenka jako podkład muzyczny! Wciąż jej słucham. Dobry pokaz nie składa się tylko z dobrej kolekcji - w końcu liczy się całkokształt.


Oprócz tego wielkie brawa dla Marca Jacobsa, który za kilkanaście lat będzie mistrzem niczym sam Karl Lagerfeld. Tym bardziej jak przejdzie od L.V. do Diora. Myślę, że kolekcja Caroliny Herrery (której projekty od niedawna można oglądać i kupować na Nowym Świecie) spodobałaby się Paniom 30+. Jak zawsze elegancko i z klasą.  Warto też przejrzeć filmik z kolekcją Ewy Minge... w końcu trzeba promować to, co rodzime!


Podsumowując - jednolite kolory, wzory, proste kroje, często króluje linia A. Taki był ten tydzień mody.


Nowy Jork znów nie zawiódł.


Zapomniałabym dodać, że Mercedes-Benz jest sponsorem NYFW od 2009 roku!





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...